Do tej pory po mojej głowie krąży masa komplementów, których nasłuchałam się w tym tygodniu od różnych spotkanych osób. Wszyscy mówili, że schudłam.... W skrócie opłacało się ściśle trzymać diety. Cieszę się jak głupia :D
Kolejnym malutkim sukcesem był dzisiejszy dzień.
Spałam strasznie długo, tak długo, że ominęło mnie śniadanie. Później udało mi się wykręcić z obiadu i odmówić pucharka napełnionego lodami czekoladowymi. W rezultacie nie zjadłam nic, a mój humor jest jeszcze lepszy. Jedyną rzeczą, która mnie teraz ogranicza jest okres - w moim przypadku sprawa tak bolesna, że za każdym razem, gdy go dostaję zdycham z bólu. Dla tego też ostatnio nie ćwiczyłam...
Jutro zaczynam AD Diet. Będzie cholernie ciężko...
Nazwałaś mnie motylkiem - strasznie miło mi się zrobiło. ;)
OdpowiedzUsuńWitamy u nas! Ile już schudłaś? Poprzeczkę postawiłaś sobie wysoko, ale pokazałaś dzisiaj, że jesteś silna, więc nie martwię się o to, czy dasz radę. Gratuluję i powodzenia dalej <3
*dobra, niedziela była wczoraj, ale dzisiaj mam nadzieję, że poszło równie dobrze? ;))
UsuńOczywiście, że dałam radę c: Co do tego, ile schudłam - ogólnie sporo, ale po przerwie, którą musiałam zrobić, przytyłam z nawiązką ;-; (głównie dla tego, że mam niedoczynność tarczycy). A od powrotu schudłam ok. 7 kg i zbijam teraz resztki nadwagi (na razie bliżej mi do wieloryba, niż do motylka)...
Usuń